sobota, 13 grudnia 2014

Dalej. Prolog

Beth właśnie wychodziła ze szkoły. Musiała się spieszyć na autobus. Gdyby się spóźniła musiałaby czekać na następny 36 minut. Autobus ten jeździł rzadko, ale był jedynym, który dojeżdżał do wsi, zwanej także "okolicami domu jej cioci". Dlaczego mieszkała z ciocią? Jej rodzice zginęli. Dwóch dorosłych ludzi w środku lasu dostało ataku serca, w tym samym momencie. Dlaczego nikogo to nie dziwiło?
 - To nie ma znaczenia. - powiedziała pod nosem tak cicho, że sama się zdziwiła gdy chłopak siedzący obok niej na przystanku, spojrzał na nią pytająco. Mimo zdziwienia zignorowała go i dalej zagłębiła się w rozmyślaniach. Nienawidziła swoich rodziców, albo ludzi którzy się nimi nazywali. Jej matka była zwykłą dziwką, która zrobiła ją z przypadkowym mężczyzną na imprezie w wieku 15 lat, a potem wkręciła swojego chłopaka (późniejszego męża), że to jego dziecko. I w sumie to chyba tylko on się nie zorientował, że nie jest biologicznym ojcem. Beth była zupełnym przeciwieństwem obojga rodziców. O ile oni byli wiecznie opalonymi blondynami z zielonymi oczami i lekką skłonnością do nadwagi, to ona była bladą, kościstą wręcz brunetką z niebieskimi oczami. Nie miała w sobie nic z któregokolwiek ze swoich "rodziców". Poszła całkowicie w tatę. Prawdziwego tatę, który pewnie nawet nie wiedział o jej istnieniu.


  Właśnie przyjechał jej autobus. Chłopak, który siedział obok niej też do niego wsiadł. Początkowo jej to nie dziwiło, jednak z każdym przystankiem na którym nie wysiadał coraz bardziej się niepokoiła. W końcu dalej było tylko jej miasteczko gdzie było dokładnie 116 mieszkańców i wszyscy wszystkich znali. Jego za to widziała pierwszy raz. W tym momencie zaczęła się mu uważniej przyglądać. Był przystojny, ale nie w oczywisty sposób na który leciały wszystkie dziewczyny. Strasznie przypominał tego aktora ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów", co w filmie popełnił samobójstwo. Nie pamiętała jego nazwiska, ale dobrze wiedziała, że ten chłopak mógłby być jego doublerem. Przyglądając się mu nawet nie zauważyła, że chłopak też się na nią patrzy i uśmiecha się. Gdy się zorientowała speszona opuściła głowę i zaczęła skubać paznokcie. I to był jej błąd. Puściła drążek którego się trzymała. Nagle w tył autobusu uderzyła ciężarówka. Beth poleciała na szybę oddzielającą kierowcę od pasażerów. Ostatnie co widziała to mnóstwo szkła i krwi. Jej krwi, na podłodze, bluzce, a nawet siedzeniach wokół.  - Miejcie mnie w opiece anioły- pomyślała i straciła przytomność. 
********************

********************



 Cześć, to jest początek mojego nowego opowiadania. Z góry przepraszam za błędy. Liczę na komentarze. Piszcie co poprawić:) dodatkowo powiem, że bardzo mile widziane będą wasze pomysły. Opowiadania będę starała się dodawać jak najczęściej:) pozdrawiam;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz