piątek, 6 marca 2015

Dalej. cz.15

Beth zeszła na dół. Na stole leżała jedynie karteczka od Gabriela z niestarannie nabazgranymi słowami "NIE WIEM KIEDY WRÓCĘ". Jego rzeczy nie było. Wiedziała, że był wściekły, tylko nie wiedziała dlaczego. Szybko się ubrała i wybiegła na ulice z zamiarem odnalezienia chłopaka. Nie uszła jednak daleko. Zaraz zza zakrętu wyjechał czarny samochód i czyjeś ręce zasłoniły jej usta. Potem nie czuła już nic.
 Obudziła się w obcym pomieszczeniu. Leżała na łóżku. Ściany wokół niej były czarne w białe wzorki. Podłoga także miała czarny kolor, a przykrywał ją biały, puchaty dywan. Na ścianie wisiał jeden Obraz. Był czarno biały i przedstawiał kwiaty wiśni. W pomieszczeniu znajdowała się tylko jedna szafka i była biała. Cały pokój urządzony był w tych kolorach. Tylko pościel była blado-różowa. Podobało jej się to pomieszczenie. Prawie zapomniała, że jest w obcym budynku z ludźmi, którzy ją porwali. Nagle białe drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł Gregory.
- Co ty..? - zaczęła Beth. Jednak Gregory ją uciszył uderzeniem w twarz. Dziewczyna złapała się za pulsujący policzek i spojrzała na niego z lękiem.
- I co teraz? Twój książę Cię nie uratuje, co?- spojrzał na nią z szyderstwem nachylając się nad nią. Dziewczyna splunęła mu w twarz. Gregory starł jej ślinę z wściekłością i znów wymierzył jej cios w twarz tak, że dziewczynie poleciała krew z nosa. Chłopak złapał jej twarz w dłonie i wyszeptał:
- Domyślasz się jak zginęli twoi rodzice? - powiedział i zaśmiał się. Dziewczynie popłynęły łzy z oczu. Nagle Gregory runął na łóżko obok niej, a zza niego wyłonił się obcy mężczyzna. Czarne włosy, granatowe oczy, cera blada i idealnie gładka, a spod krótkich rękawów koszulki wyłaniały się wytatuowane ręce. Był szczupły, ale pod koszulką widać było lekką rzeźbę. Podszedł do niej i lekko ją objął.
- Nic ci nie jest? - spytał po czym spojrzał na jej spuchniętą, zapłakaną i umazaną w krwi twarz - No tak. Raczej głupie pytanie - wyjąkał lekko zawstydzony co wywołało uśmiech na twarzy Beth.
- W porządku. - uśmiechnęła się do niego.
- Przepraszam za niego - tu wskazał na Gregory'ego- znów go poniosło.
- Jak masz na imię? - spytała dziewczyna mężczyznę.
- John
- Ładnie. Ja Beth - powiedziała.
- Wiem jak masz na imię. - powiedział John.
- Ah.. Czyli rozumiem, że nie przyszedłeś mnie uratować.
- Nie. - odparł potwierdzając jej obawy.
- Po co to robicie? - Z jej oczu znów poleciały łzy.
- Oczarowałaś mnie od pierwszego wejrzenia. Pewnie nie pamiętasz jak wpadłaś na mnie pół roku temu.
- Nie. -potwierdziła Beth. - Twój kolega się o to postarał. - odparła.
- To mój podwładny. Nie KOLEGA.
- O proszę, czyli mam do czynienia z szefem - ironicznie się ukłoniła.
- Nie bądź taka pyskata kochanie. Jeszcze Cię nauczę pokory.
 Tymczasem Gabriel siedział wściekły w kawiarni. 'Jak ona może?! Jaka cholerna egoistka' - przeklinał ją w myślach. Nagle do jego stolika podeszła kelnerka. Chłopak spojrzał na nią. Była piękna. Miała blond włosy i zielone oczy. Spod materiału koszulki prześwitywał delikatnie biały stanik. Była kobieca. Miała wszystko to czego brakowało Beth.
- W czym mogę służyć?- spytała wyjmując notatnik z kieszeni czarnego fartuszka i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Latte i jakieś ciastko. Co może pani mi polecić? - spytał z czarującym uśmiechem.
- Proponuję naszą specjalność - wskazała na zdjęcie ciasta znajdujące się w karcie.
- Jeżeli zamówię dwa to przysiądzie się pani? - dziewczyna się roześmiała.
- Niestety nie przysługują mi takie przywileje. - spojrzała na niego przepraszająco.
- W takim razie. Jedno latte i jedno ciastko. - powiedział z rozczarowaniem. Kelnerka zapisała i odeszła od stolika. Chwileczkę potem przyniosła zamówienie. Gabriel wypił kawę i zjadł kawałek ciastka, po czym poprosił o rachunek. Cały czas myślał o pięknej kelnerce zupełnie zapominając o Beth. Jego rozmyślania przerwał kelner który przyniósł rachunek. Gabriel był zdziwiony, że nie obsłużyła go dziewczyna. Otworzył etui gdzie znalazł rachunek i karteczkę 'chętnie umówię się na ciastko:)' i numer. Zapłacił i wyszedł uśmiechając się pod nosem
- Załóż to. - John rzucił dziewczynie torebkę i wyszedł z pokoju. Beth wyjęła jej zawartość. Czarny, koronkowy zestaw bielizny. Była przerażona. Domyślała się co chciał z nią zrobić, a przecież była dziewicą i nie chciała mieć pierwszego razu z obcym facetem i na dodatek zmuszana do tego. Zaczęła płakać. Poszła do łazienki znajdującej się przy pokoju. Jej twarz wyglądała przerażająco. Szybko ją umyła i mimo, że dalej była sina wyglądała odrobine lepiej. Nie zamierzała spełniać życzenia tego psychola. Bielizna została w pokoju. Beth chciała się umyć, ale w drzwiach brakowało zamka więc zrezygnowała z tego zamiaru. Nagle wpadła na pomysł, żeby się oszpecić. Przecież nie zależy mu na niczym innym niż jej uroda. Znalazła tylko nożyczki i mimo strachu przejechała nimi mocno po policzku. Z rany poleciała krew. Jej policzek był rozcięty, ale nie na tyle, żeby został po tym trwały ślad. Usłyszała otwierające się drzwi do pokoju, a zaraz potem te do łazienki także się uchyliły. Zobaczyła wściekłą twarz Johna.
- Halo? - usłyszał znajomy już głos w słuchawce.
- Cześć. To ja. Facet z kawiarni. - odezwał się Gabriel.
- A, cześć - powiedziała już wesołym głosem
- Oferta dalej aktualna?
- Oczywiście. 
- To proponuję tak. Wyślij mi twój adres a ja zabiorę Cię do najlepszej kawiarni na świecie, na najlepsze ciastko jakie w życiu jadłaś.
- W porządku. Zaraz wyślę. - odparła dziewczyna.
- W ogóle to z kim mam przyjemność?
- Aniela jestem - przedstawiła się. 
- Gabriel. Czekam na smsa- powiedział i się rozłączył.
Dosłownie 2 minuty potem dostał wiadomość z adresem. Odpisał, że będzie za pół godziny i od razu wsiadł do samochodu. Po dojechaniu na miejsce stwierdził, że Aniela musi nieźle zarabiać w tej kawiarni, ponieważ stanął pod eleganckim apartamentowcem. Chwile potem zobaczył dziewczynę wychodzącą z budynku i wysiadł z samochodu, aby jej otworzyć drzwi. Ten gest przypomniał mu codzienne odwożenie Beth do szkoły. "Co ja wyrabiam?" pomyślał, ale gdy zobaczył jak Aniela pięknie wygląda w zwykłej białej koszulce i dżinsach odgonił te myśli od siebie. Podeszła do niego i dała mu buziaka policzek jakby się znali od lat. Potem wsiadła do samochodu, a on zamknął za nią drzwi. Następnie usiadł na miejscu kierowcy.
- Gdzie jedziemy? - spytała Aniela. Było ok. 17 i słońce już powoli zachodziło.
- Na kawe. Tak jak obiecałem. - uśmiechnął się do niej. Faktycznie wylądowali w kawiarni. Ale tylko na chwilę. Niecałą godzinę potem stali pod drzwiami mieszkania Anieli i całowali się namiętnie.
- Zostań na noc - wysapała dziewczyna. A chłopak tylko skinął głową zadowolony. Ta ślicznotka mogła mu dać to, czego Beth mu nie dała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz