piątek, 6 marca 2015

Niedocenieni cz.2

Nagle dziewczyna poczuła, że czyjaś dłoń łapie jej warkocz. Jednak zanim zdążyła wyjąć nóż mężczyzna przyłożył jej paralizator do piersi.
 Obudziła się w samochodzie. Leżała, zajmując trzy siedzenia. Nie była przywiązana ani nic w tym stylu. Na miejscu kierowcy siedział prawie dwumetrowy facet. Jak mogła to ocenić skoro siedział? Mikel ją tego nauczył. Sposób prosty, ale skuteczny. Wracając do samego mężczyzny - był czarnoskóry. Jego głowa była łysa, a rysy - jak mogla stwierdzić Clara patrząc na niego po skosie - takie same jak każdego czarnego i łysego bandyty. W lusterku ujrzała jego oczy, które patrzyły prosto na nią. Odwzajemniła spojrzenie z lekką pogardą i oparła się o szybę, która ku jej rozczarowaniu odbijała jedynie jej oblicze zamiast pokazywać widok zza okna. 
- Zaraz będziemy. - oświadczył jakby znudzony kierowca.
- Gdzie? - starała się jak najbardziej ograniczyć słowa. Wiedziała że każdy kolejny wypowiedziany wyraz może zdradzić jak bardzo się boi. Mężczyzna jednak ją zignorował i przystąpił do parkowania. Przez przednią szybę widziała starą kamienicę i latarnie, która po chwili migotania zupełnie zgasła. Dosłownie w tym momencie otworzyły się drzwi i zanim zdążyła odskoczyć czyjaś łapa wyciągnęła ją z samochodu. Na zewnątrz było zimno. Kobieta zdała sobie sprawę, że straciła żakiet i otoczyła się tylko ciaśniej ramionami. 
-No proszę, proszę. Przyszła pani Coeur. Brzmi to iście francusko. Jak się miewa przyszły mąż? Dalej jest tak kurewsko zapatrzonym w siebie skurwysynem? - zaśmiał się szyderczo.
- Być może. Jednak nawet będąc tym "Zapatrzonym w siebie skurwysynem" z pewnością ma w sobie więcej kultury i potrafi nie przeklinać przy damie. - powiedziała z godnością Clara, którą odrzucały takie słowa. Dobrze pamiętała ile czasu musiała poświęcić, aby wyleczyć Mikela z tego beznadziejnego nawyku, a u innych mężczyzn rzadko spotykała się z takim zachowaniem.
- Damą? Ciesz się przywilejem używania tego określenia, bo niedługo zostaniesz jedynie szmatą. - Dziewczyna przyjęła tę groźbę bez mrugnięcia okiem, jednak w środku cała drżała. W końcu poznała ich zamiary. 
- Doprawdy? Jesteś tak biedny, że nawet na dziwki cię nie stać i musisz wywoływać terror w centrum handlowym, zabijać ludzi i porywać zwykłą kobietę ? Wyrazy współczucia. - spojrzała na niego z pogardą. 
- Tak się składa, że nie jesteś zwykłą kobietą. Poza urodą i niewątpliwie przecudną sylwetką - to mówiąc podszedł do niej i pogładził jej pośladki na co kobieta nie mogła zareagować, bo dwoje mężczyzn wciąż ściskało jej ręce - masz mi do zaoferowania dużo więcej. Cierpienie Mikela. 
- To ci się nie uda. Zaraz tu wpadnie i rozwali ci ten łeb na dwie części zanim zdążysz mnie dotknąć. - to mówiąc zdała sobie sprawę z niefortunnego doboru słów. Przecież trzymał w dalszym ciągu rękę na jej tyłku, co niewątpliwie można było uznać za dotyk.
- Czyżby? Więc gdzie jest teraz?- To powiedziawszy szybkim ruchem rozerwał jej bluzkę tak, że wszystkim ukazał się jej niewątpliwe płaski brzuch i stanik z prześwitującej koronki dający świetny widok na jej średniej wielkości piersi. - Zanieście ją do mojej sypialni. Możecie się nią chwilę pobawić ale najlepsze zostawcie dla mnie. - puścił im porozumiewawcze spojrzenie i natychmiast dwóch mężczyzn popchnęło ją niemal wykręcając jej ręce, w stronę jednego z pomieszczeń. 
Gdy tylko weszli do pokoju z dużym lustrem, kobieta została przywiązana do ramy dosyć sporego łóżka stojącego na samym środku pomieszczenia. Dwoje łysych typów zdarło z niej do końca bluzke i stanik. Od pasa w górę była naga a jej ciało pokryła gęsia skórka.
- To powiedz jeszcze raz, gdzie twój narzeczony? - spytał jeden z nich przysysając się do jej szyi. Kobieta milczała. Drugi mężczyzna zaczął miętosić jej piersi.
- Obawiam się, że może nie przyjść zanim cię dotkniemy. - to mówiąc złapał jej sutka między zęby. Clarze pociekły łzy z oczu. Brzydziła się tych dwóch typów, a jej bezsilność była wręcz namacalna. Przywiązana za ręce i za nogi nie była w stanie nic zrobić. Nagle drzwi się otworzyły z impetem. Spojrzała na nie z nadzieją, która jednak szybko zstąpiona została lękiem i rozczarowaniem, ponieważ zobaczyła w nich człowieka, który kazał ją tu przyprowadzić. 
- Zostawcie nas.- powiedział, a jego podwładni uciekli jak spłoszone króliki.
- Nie boję się ciebie. - powiedziała Clara z miną i powagą osoby, która wcale nie jest zdana na łaskę i nie łaskę chorego psychopaty.
- To dobrze. - powiedział i zaczął gładzić jej brzuch. Nagle wziął mocny zamach i z wielką siłą uderzył jedną z piersi dziewczyny, pozostawiając na skórze tym samym czerwony odcisk jego ohydnego łapska. Kobieta mimo woli syknęła. Mężczyzna znęcał się nad nią jeszcze dość długo. W chwili gdy zsunął jej spodnie wraz z bielizną wyłączyła się. Znalazła się w swoim świecie. Było tam wszystko. Od dzieciństwa po wspólne chwile z Mikelem. Jak przez mgłę czuła silne pchnięcia i rozdzierający ból. Nagle pomyślała o tych wszystkich kobietach, które piszą opowiadania w stylu " rżnął mnie mocno, doprowadzając do krzyków bólu, jednak po chwili stało się to przyjemne". No naprawdę? Była przekonana, że w większości autorki są napalonymi czternastkami nie mającymi pojęcia jakie to uczucie zostać wziętą siłą. Z zamyślenia wyrwało ją silne pociągnięcie. Jej ramię przeszył ból, kiedy została pociągnięta w kierunku korytarza, miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Jak się okazało nawet nie zwróciła uwagi na moment w, którym jej ręce zostały odwiązane. Spojrzała w dół. Miała na sobie jedynie bieliznę i żakiet. 
- Weźcie ją. - powiedział jej oprawca i popchnął ją tak, że przewróciła się i przejechała po betonie rękami i kolanami zrywając z nich przy okazji doszczętnie skórę. Mimo piekącego bólu wstała godnie i dała się złapać dwóm łysolom.
- Co mamy z nią zrobić? - spytał jeden z nich.
- No cóż. Teraz to moja zabawka, już nie powsadzacie - roześmiał się jakby to było zabawne. - Wyrzućcie ją gdzieś. Nie zabijajcie. - to powiedziawszy odszedł. Clara poczuła dwie pary rąk na swoich plecach, które zaprowadziły ją aż do samochodu. Pojazd ruszył gwałtownie, a kobieta przewróciła się na siedzenie obok. Nawet nie próbowała się podnieść. I tak była wystarczająco upokorzona. Po jej policzkach popłynęły łzy. Gdzie był Mikel, kiedy ten niewyżyty gwalciciel ją krzywdził?! Może to głupie ale do końca miała nadzieję, że drzwi się otworzą, a jej narzeczony zepchnie z niej tego oblecha i zabije tak, aby jego śmierć była jak najboleśniejsza. Ale jej rycerz się nie pojawił, a Clara została zgwałcona. Jej oprawca miał rację, już nigdy się nie nazwie damą, kobietą ani żadnym innym tytułem, który by wskazywał na to, że zasługuje na choć trochę szacunku.
. Samochód gwałtownie się zatrzymał a Clara została wyrzucona na chodnik. Upadając uderzyła kostką o krawężnik co utrudniło jej wstanie. Gdy rozejrzała się dookoła stwierdziła, że nie wie gdzie jest. Na szczęście dostrzegła stojącą niedaleko budkę telefoniczną a w swoim żakiecie znalazła kilka drobniaków. Drżącymi rękami wybrała numer i już po dwóch sygnałach usłyszała zdenerwowany męski głos w słuchawce. 
- Halo..?
- To ja.. - powiedziała drżącym głosem kobieta.
- Clara? - usłyszała jakby lekką ulgę w głosie mężczyzny, którą jednak po chwili zastąpiło jeszcze większe zdenerwowanie. - Gdzie jesteś?
- ja.. Nie wiem. - rozglądała się w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby jej pomóc w ustaleniu aktualnego położenia, jednak na ulicy była tylko jedna latarnia i większość obiektów tonęło w ciemności.
- nie ruszaj się stamtąd. Zaraz przyjadę.
- Ale jak..? - kobieta nie zdążyła się zapytać, bo rozmówca się rozłączył. Zadrżała. Wciąż nie miała na sobie nic poza bielizną i okryciem wierzchnim. Dodatkowo jej nogi cale spływały krwią, kostka była zgruchotana, a bark wymagał nastawienia. Oczywiście doznała także o wiele gorszego urazu. Jak on w ogóle mógł?! się biorą tacy ludzie?! Po jej policzkach znów popłynęły łzy. Jej twarz oswietliły reflektory samochodu, który właśnie zaparkował obok niej. Z pojazdu od razu wyskoczył mężczyzna i chciał pomóc Clarze.
- Nie, Mikel nie dotykaj mnie. - wyszlochała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz