piątek, 6 marca 2015

Dalej. cz.3

Osobą na fotografii była kobieta. Martwa. Wyglądała jak jej ciocia, tylko trochę starsza. Zdjęcie nie wyglądało na zrobione przez policję ani tym podobne służby.
- k-kto to? - Beth cała drżała
- Beth, ja ci wszystko wytłumaczę- wyjąkał Gregory.
- kto to jest?! - wydarła się dziewczyna. Chłopak w odpowiedzi wyjął drugie zdjęcie. Martwego mężczyzny. Jakby młodszego dziadka.
- twoi rodzice - odparł zimnym głosem. Dziewczyna na niego spojrzała z niedowierzaniem i nienawiścią w oczach.
- kłamiesz. - wyszeptała dygocząc. Łzy spływały jej po policzkach. - kłamiesz!- wrzasnęła na niego. On jednak tylko popatrzył na nią pustym wzrokiem i pokręcił głową. Beth rzuciła się do biegu. Po drodze mało nie wpadła na maskę samochodu, mimo to nawet na chwilę się nie zatrzymała. Wiedziała że on jej nie goni. To nie przed nim uciekała. Tylko przed tym czego się przed chwilą dowiedziała. Jak oni mogli ją tak okłamywać? Wpadła zapłakana do autobusu, który akurat przyjechał. Ludzie się na nią patrzyli z przestrachem. Nie trwało to jednak długo, bo po 4 przystankach była na miejscu.
-kiedy mi zamierzałaś powiedzieć?! - wrzeszczała przez łzy na ciotke, też zresztą już płacząca.
- przepraszam.. Nie wiem.
- dlaczego?! Myślałaś że się nie dowiem? -teraz Beth wrzucala do torby najpotrzebniejsze rzeczy..
-zostań, błagam cię- ciocia już klęczała przed nią rozpaczając. Dziewczyna tylko na nią spojrzała, wzięła płaszcz, torbę i wyszła.
- cześć, Gabriel. Tu Beth. Znalazłam twój numer w kontaktach.. Chyba się lubiliśmy, z tego co widziałam w smsach, to często ci się zwierzałam..- mówiła do telefonu dziewczyna. Siedziała na ławce. Szukała kogoś u kogo mogłaby się zatrzymać. Nie chciała dzwonić do ivy, bo ta będzie pierwszą osobą do której o pomoc zwróci się jej ciotka.
- o, cześć Beth. Faktycznie byliśmy blisko.. A słyszałem, że masz amnezje więc nie chciałem się narzucać.. 
- tak czy siak -dziewczyna mu przerwała- mogę u ciebie przenocować? Chociaż dzisiaj?
- o.. Tak. Akurat cały tydzień nie będzie moich rodziców...
-super- znów weszła mu w słowo- a mógłbyś po mnie podjechać?
- pewnie..- dziewczyna powiedziała mu gdzie jest i już 20 minut później jechała obcym samochodem z obcym mężczyzną. Gabriel był wysoki i szczupły. Jego karnacja była raczej jasna(ale nie tak jasna jak Beth) i gładka. Był przystojny, miał wystające kości policzkowe, brązowe oczy, patrzące spod ciemnych regularnych brwi i prosty nos. Jego brązowe włosy były przystrzyżone na krótko, a grzywka postawiona na żel.
- a więc co cię zmusiło do zadzwonienia do obcego dla ciebie mężczyzny z prośbą przenocowania w środku nocy?- spytał zaczepnie Gabriel.
- nie powiedziała mi o moich rodzicach.- powiedziała Beth bezbarwnym głosem.
- gdzie są pochowani? Jak zginęli? - dopytywał chłopak patrząc na drogę.
- że nie żyją. - odparła sucho. Gabriel chyba pożałował swoich wcześniejszych pytań.
- przykro mi. 
- och daj spokój. Jest ci głupio. Nie przykro. A ja to rozumiem. Ale mam za to pytanie. Kim był dla mnie Gregory?
- ten gruby, z twojej klasy? Raczej nikim waznym- zaśmiał się chłopak.
-nie ten.
- nie wiem o żadnym innym. Może nas sobie nie przedstawiłas.
- przedstawił się jako mój chłopak- i dziewczyna zaczęła opowiadać całą historie.
- to dziwne..- przyznał Gabriel wjeżdżając na podjazd gdy dziewczyna już skończyła.
Beth z podziwem patrzyła na dom przed którym stanęli. Nowoczesny, ładny i zadbany. Gdy weszli do środka oniemiała wręcz z wrażenia. Wszędzie dominowały biel i czerń z lekkimi przebitkami chłodnego błękitu. Podłogi wyłożone białymi matowymi kafelkami. Wszędzie aż błyszczało od czysta. Styl był minimalistyczny, ale nie przesadnie. Po szerokich schodach Gabriel zaprowadził dziewczynę na piętro. Znajdowało tan się 5 drzwi do różnych pokoi. Chłopak podszedł do drugich z kolei, otworzył je i ruchem zachęcił dziewczynę do wejścia. Tu już było więcej rzeczy. Na środku stało duże łóżko z jasnego drewna, oczywiście nie pościelone, pod ścianą stały 2 półki z książkami, jak wydawało się Beth tylko szkolnymi. Naprzeciw łóżka stał telewizor, xbox i inne duperele tego typu. Na biurku które stało tuż obok takiego worko-fotela był syf. Całość wyglądała jak pokój typowego nastolatka.
- widzę że ktoś tu ma za dużo kasy - zażartowala Beth.
- nie przesadzałbym. - chłopak który zdążył już zająć łóżko pociągnął ją tak, że siedziała mu teraz na kolanach.
- uoo, kolego nie przesadzaj- roześmiała się dziewczyna.
- czemu? - spojrzał na nią wesołymi oczami- boisz się, że się zakochasz?
- a co jeśli już się zakochałam? - Gabriel spojrzał teraz na nią uważnie. Dziewczyna badała jego twarz palcami. 
- pójdę po wódkę i papierosy -powiedział chłopak, wstając i sadzając dziewczynę na łóżku.- zaraz przyjdę. - i faktycznie chwile potem przyszedł z tym co obiecywał.
-kiedyś to lubiłaś -powiedział patrząc na jej rozczarowanie w oczach.
- nie wiem co lubiłam kiedyś, ale warto się przekonać co będę lubiła teraz. - powiedziała sięgając po wódkę. Pierwszy łyk palił jej gardło. Zakrztusiła się, ale spodobało jej się to uczucie. 
- nic się nie zmieniłaś. - powiedział z uśmiechem Gabriel patrząc jak dziewczyna wypija setke za setką- dosyć już. Nie lubię cię oglądać rano nie mogącej podnieść głowy. - zabrał jej butelkę. Dziewczyna jakby w odpowiedzi sięgnęła po paczkę Marlboro. Za pierwszym razem się rozkaszlała, a z każdym kolejnym oddechem wiedziała, że papierosy nie zostaną jej przyjaciółmi. 
Gabriel właśnie szykował posłanie dla Beth, kiedy podeszła do niego ledwo trzymając się na nogach. Złapała jego twarz w dwie ręce. Przez chwilę nawet myślał, że chce go pocałować, ale ona tylko spytała
-mogę dziś spać z tobą?
- Beth jesteś pijana..nie sadze, żeby to był najlepszy pomysł..
- proszę cię - wyszeptała nachylając się do jego ucha.
- dobrze.- uległ Gabriel. - ale jeden wybryk i wylatujesz do tego pokoju- zaśmiał się chłopak, choć tak naprawdę wcale nie było mu do śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz