piątek, 6 marca 2015

Dalej. cz.17

Obudził ją rano całusem.
-Beth ja muszę iść, ale obiecuje że przyjdę wieczorem- powiedział ubierając spodnie. Dziewczyna jednak tylko się przewróciła na drugi bok i lekko uśmiechnęła przez sen. Mężczyzna także się uśmiechnął na ten widok po czym pocałował brunetkę w czoło i wyszedł z pokoju.
- Aniela wstawaj, spóźnisz się do pracy. - Gabriel delikatnie dotknął ramienia dziewczyny. Ta podniosła się na tyle gwałtownie, że uderzyła chłopaka w szczękę.
- przepraszam cię najmocniej - zaczęła spanikowana.
- spokojnie, nic mi nie będzie- zaśmiał się Gabriel. Aniela jeszcze raz uśmiechnęła się przepraszająco po czym wstała i wyszła zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć. Po chwili wróciła ubrana w czarną sukienkę. Gabriel w tym momencie pomyślał o Beth, która tak uwielbiała czarny kolor. 
- Chyba lepiej ci w jasnych kolorach - wypalił
- Nie podoba ci sie?
- jest w porządku. Po prostu uważam, że czarny nie jest twoim kolorem.
-za to pewnie był kolorem twojej byłej. - Gabriel zmieszał się na te słowa. Zastanawiał się czy ona wiedziała. Dziewczyna jednak widząc wyraz twarzy chłopaka dodała - Nie chcesz o tym rozmawiać. No jasne.
- Przepraszam.
- Jak miała na imię?
- Elizabeth.
- Byliście blisko. - bardziej stwierdziła niż spytała blondynka.
- Byliśmy zaręczeni.
- Oh.. - Aniela była wyraźnie zaskoczona.
- Ale odeszła. Pokłóciliśmy się, a kiedy wróciłem już jej nie było. Zabrała swoje rzeczy i zostawiła tylko kartkę, żebym jej nie szukał. - nie powiedział jej że to przez nią się wyprowadziła. Że kiedy pierwszy raz ze sobą spali on miał narzeczoną. Jaki to by miało sens? Stracił by kolejną dziewczynę na której mu zależało.
- Dawno to było?
- Musiało być dosyć dawno, skoro o niej zapomniałem. - kolejne kłamstwo. - albo to ty tak na mnie działasz że nie jestem w stanie myśleć o innych. - to powiedziawszy podszedł do niej i ją przytulił. Dziewczyna odwzajemniła jego uścisk opierając głowę o jego klatkę piersiową.
- Jesteśmy oficjalnie parą? - spytała odchylając delikatnie brodę tak, że widziała jego twarz.
- A chcesz tego?- odpowiedział pytaniem spuszczając wzrok na tyle, że mieli kontakt wzrokowy.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się do niego. 
- To chyba tak. - pocałował ją w czoło.


**** jakiś czas potem ****
- Beth.. - powiedział wtulając się w nią - tak za tobą tęskniłem. 
- Gdzie byłeś?- nie widziała go miesiąc. 
- Musiałem wyjechać w interesach. Wybacz że się nie pożegnałem ale myślałem że to zajmie góra dwa dni..- przerwał całując ją w szyję. Dziewczyna delikatnie go od siebie odepchnęła.
- Musimy porozmawiać.
- Coś się stało?
- Widziałam swoje zdjęcie w gazecie. Jestem poszukiwana. John, oni cię zamknął jeśli się dowiedzą że to ty.
- A kto powiedział że się dowiedzą? - powiedział podnosząc jedną brew.
- Tak tylko pomyślałam - bąknęła Beth pod nosem. Mężczyzna prychnął tylko i już chciał odejść kiedy usłyszał głos dziewczyny.- jest jeszcze jedna sprawa. - John podniósł pytająco brew. 
-Hm?
- ile już tu jestem?
- 3 miesiące chyba.
- Przez ostatni miesiąc źle się czułam. Nie mam okresu, wiec poprosiłam jednego z twoich ludzi, żeby kupili test ciążowy.
- I..? - dziewczyna wyciągnęła zza pleców test który wskazywali dwie kreski.
- Nela, przepraszam cię - Gabriel właśnie nagrywał 13 wiadomość na pocztę głosową Anieli. No cóż.. 2 dni temu do kawiarnii w której siedzieli weszła Ivy. Cóż za ironia losu. Akurat chciał spytać swojej dziewczyny czy nie zamieszkałaby z nim. Ale oczywiście najlepsza przyjaciółka Beth musiała zrobić mu awanturę przed ukochaną. Prawda wyszła na jaw. Aniela kiedy usłyszała że był zaręczony jeszcze kiedy ją podrywał i kiedy spali ze sobą wstała z łzami w oczach i wychodząc potrąciła filiżankę tak, że ta spadła oblewając chłopaka gorącą kawą. Od tej pory nie miał z nią żadnego kontaktu. Cholerna Ivy. Z rozmyślania wyrwał go głos Anieli.
- Do mnie próbujesz się dodzwonić? Niepotrzebnie. Wyrzuciłam telefon. - stała za nim.
- jak to się mogło do cholery stać?! - John w wściekłości walnął ręką o blat kuchenny. - przecież uważaliśmy! - krzyknął.
- spokojnie. Wszystko się ułoży. - powiedziała z wymuszonym uśmiechem Beth. Nagle zrozumiała że on nie chciał jej ani dziecka. Była tylko przyjemnością z której konsekwencjami nie chciał się zmierzyć. A ona go kochała. Mimo, że to głupie i żenujące pokochała swego oprawcę.
- Ty nas nie chcesz. - wyszeptała nieświadomie.
- Ciebie chcę ale bachor mi nie potrzebny.
- Czyli z przyjemności chętnie skorzystasz, ale z konsekwencjami już nie masz odwagi się zmierzyć?!- pierwszy raz podniosła na niego głos. - Wykorzystywałeś mnie. Wciskałeś mi kity o tym, że mnie kochasz, potrzebujesz a teraz co? Nagle ci się odwidziało? Warto jest poświęcać uczucia innych dla własnej satysfakcji nieprawdaż? 
- Beth, uspokój się.
- Bo co? Bo co?! Znowu zamkniesz mnie w tamtym pokoju? I tak nie zamierzałeś mnie nigdy stąd wypuścić. Tam czy tu i tak jestem twoim więźniem. I wiesz co? Tym razem chyba będziesz musiał wziąć siłą to czego pragniesz bo ja więcej nie dam się nabrać. - wycedziła przez zęby. W oczach stały jej łzy. John patrzył na nią ze swoim wiecznie obojętnym wyrazem twarzy, jednak w głębi duszy było mu przykro. Chciał, aby dziewczyna inaczej go odbierała. Przecież ją kochał i musiała o tym wiedzieć. 
- tylko, że ja przez cały czas mówiłem prawdę - powiedział. Beth tylko przepchnęła się obok niego i pobiegła na górę szlochając.
- Nela ja ci wszystko wytłumaczę.
- co chcesz mi wytłumaczyć ? Człowieku ty byłeś zaręczony. Zdradziłeś ją. Wykorzystałeś mnie a potem nawet nie powiedziales prawdy. - dziewczyna się rozpłakała. Gabriel przełamał swój lęk i podszedł ją przytulić.
- kłamałem, ale z tym koniec. Przepraszam cię. Aniela ja cię kocham. Nie zostawiaj mnie. - ostatnie zdanie wypowiedział prawie płacząc. Dziewczyna mocniej go objęła.
- Masz mi powiedzieć całą prawdę.
- Oczywiście.
Od ich kłótni minęło 5 miesięcy. Wpadali na siebie tylko przypadkowo w domu. Oboje udawali że im nie zależy podczas gdy każde z nich umierało z tęsknoty. Dla Beth to był 8 miesiąc ciąży. Jej brzuch był już wielki i nieco utrudniał jej codzienne funkcjonowanie ale starała się na to nie zwracać uwagi. Domyślała się że będzie musiała urodzić tutaj bez fachowej pomocy. O szpitalu nawet nie marzyła. Lubiła siadać w fotelu i mówić do niego. Czasami mu śpiewała a John wtedy przystawał w kuchni i tego słuchał. Bardzo chciałby się pogodzić z Beth ale ona mu już nie wierzyła w żadne slowo. Żadne.
 U Gabriela i Anieli sporo się zmieniło. Od tygodnia byli małżeństwem i mieszkali razem. Mieli psa, a jeden z pokoi zmienił kolor na niebieski i stało w nim małe, białe łóżeczko. Oczekiwali na dziecko. Oczywiście z adopcji, bo Aniela okazała się być bezpłodna. Z początku niesamowicie to przeżywała, ale teraz, kiedy czekali tylko na decyzję sądu czy przyzna im prawo opieki nad dzieckiem nawet o tym nie myślała.
- Nelciu? - Gabriel wyrwał kobietę z zamyślenia. - jutro wyjeżdżamy. Wszystko załatwione, jedziemy na Korsykę. - no tak, podróż poślubna.
- jedziemy? - spytała dziewczyna. Przecież to było tak daleko.. Najpierw do Włoch, potem promem na wyspę..
- Tak, jedziemy. Przy okazji pozwiedzamy.. - Aniela rzuciła się mężowi na szyję.
- Świetnie! Strasznie się cieszę! Lecę się pakować - i już jej nie było. Chłopak tylko uśmiechnął się pod nosem.
- John.. - krzyknęła dziewczyna. Odeszły jej wody. Mężczyzna przybiegł słysząc swoje imię. Spojrzał na nią i już wiedział o co chodzi. Szybko złapał ją pod ramię i zaprowadził do samochodu. 
- John.. Nie możesz. Oni cię aresztują. - jęknęła Beth. Złapała się za brzuch i zaczęła ciężko oddychać.
- Trzymaj się, zaraz będziemy. - faktycznie po dwóch minutach zaparkowali na parkingu pod szpitalem. Mężczyzna wyciągnął dziewczynę z samochodu i pomógł jej dojść do wejścia. Gdy tylko weszli od razu udzielono im pomocy. Pielęgniarka początkowo zdziwiona widokiem zaginionej, której twarz tak często pojawiała się w gazecie szybko otrząsnęła się z szoku i zadzwoniła na policję. John złapał za rękę Beth zwijającą się z bólu i szedł obok niej z zatroskanym wyrazem twarzy. Przed wejściem na porodówkę kazano mu założyć mnóstwo ochraniaczy i dopiero po chwili znalazł się obok rodzącej dziewczyny. Mocno ściskała jego rękę kiedy kazano jej przeć. Krzyczała z bólu co przerażało mężczyznę ale nie chciał dać tego po sobie poznać. Nagle rozległ się zupełnie inny krzyk. Krzyk ich dziecka. Beth spojrzała na niego szczęśliwa po czym jej ręka zwolniła uchwyt, a oczy odleciały. Na maszynie wskazującej jej tętno wyświetliła się długa linia, a pikanie ustąpiło miejsca ciągłemu dźwiękowi. Zdezorientowany i przerażony mężczyzna spojrzał na lekarzy, którzy od razu wyrzucili go z sali przystępując do reanimacji. Stał zdenerwowany na korytarzu kiedy pielęgniarka przyniosła mu dziecko. Córeczkę. W tym momencie jego oczy poweselały i spojrzał na drobinkę, która mu się przyglądała oczami Beth. Jednak chwilę potem z sali wyszedł lekarz i jego radość przemieniła się w rozpacz. Nie przeżyła tego. Komplikację. Niedługo potem córeczkę mu zabrano, a jego ręce zakuto w kajdanki. 
- Chodź szybko Nela! Musimy już jechać. - wykrzyknął Gabriel.
- Już schodzę. - i zbiegła na dół. Chwilę potem już wyjeżdżali z podjazdu. Minął cały dzień i cała noc zanim dotarli do włoskiej granicy. Chłopak właśnie wypijał zmęczony 7 kawę, a dziewczyna spała na fotelu obok niego.
- Pobudka - obudził ją kładąc rękę na jej udzie.
- Jesteśmy? - spytała zaspanym jeszcze głosem.
- Nie, ale zaraz zjadę na stację benzynową, wiec jeśli chcesz do toalety..
- okej. - przerwała mu i wyciągnęła telefon. Weszła w Internet i po chwili wyświetlił jej się artykuł o jakimś porywaczu i jego ofierze. Kliknęła w niego całkowicie nieświadoma o kim może być. Wyświetliło się ogromne zdjęcie przedstawiające Beth. Gabriel spojrzał kątem oka na Aniele i wtedy to spostrzegł. 
- s-skąd to masz? - powiedzial zaskoczony.
- jest artykuł o tej dziewczynie.. - zaczęła Beth.
- co piszą?
- "uprowadzona, której zdjęcie tak często ostatnio widywaliśmy w mediach trafiła wczoraj po południu do szpitala. Z kobietą w zaawansowanej ciąży przyjechał najprawdopodobniej ojciec dziecka i porywacz. Śliczna dziewczynka przyszła na świat i aż szkoda że jej ojciec odpowie za przestępstwa, którymi są między innymi uprowadzenie i najprawdopodobniej napastowanie seksualne przed sądem a mama nie przeżyła porodu.. - na te słowa Gabriel gwałtownie zahamował a w ich tył uderzyła ciężarówka spychając ich tym samym na słup stojący obok. Kiedy karetka przyjechała nawet nie próbowali nikogo wyciągać. Samochód był doszczętnie zniszczony i nikt nie miał prawa przeżyć. Kiedy sprawdzano testament okazało się, że nic nie należało po śmierci Gabriela do jego żony, tylko do Beth. Z kolei w jej testamencie znaleziono informację, że wszystko należy do jej dziecka, a dziecko przekazuję Ivy.. No cóż przynajmniej zapewnili dostatek małej Clarze, bo tak została ochrzczona, chociaż pewnie wolała by rodziców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz